Samurai Champloo TV

Liczba odcinków: 26
Wydawca polski: Anime Gate
Reżyseria i scenariusz: Shinichiro Watanabe
Scenariusz: Dai Sato
Muzyka: Fat Jon, Force of Nature, Nujabes, Tsutchie

 

 

Samotna dziewczyna pragnąca poznać tajemnice swej przeszłości. Dwójka mistrzów miecza, pragnaca o swej przeszłości zapomnieć. Pojedynki samurajskie, zagadkowe kobiety i superszybcy ninja – zapowiada się mrocznie i tajemniczo, nieprawdaż? Owszem, ale zapomniałam dodać, że samotna dziewczyna ma niewyparzoną gębę i apetyt stada słoni, mistrzowie miecza najczęściej rozwalają nie to co trzeba (i nie tego, co trzeba), a ich pojedynki kończą się kontuzjami krzyża i zdemolowaną okolicą, a superszybcy ninja radośnie uprawiają marychę. Dobrze, że zagadkowe kobiety są rzeczywiście zagadkowe. Dodajmy do tego wybuchową mieszankę muzyczną (hip-hop i samuraje? Nie, to trzeba zobaczyć)… i mamy Samurai Champloo.

Samurai Champloo to historia pewnego dziewczęcia, Fuu, która miała nieszczęście przebywać w tym samym lokalu, co dwójka nadgorliwych samurajów. Panowie błyskawicznie przeszli od \”dzień dobry” do \”zabiję cię, śmieciu”, po czym z gospody zostały strzępy, a Fuu wyjądowała na ulicy bez pracy i grosza przy duszy… za to bogatsza o dwóch towarzyszy. Jak tu bowiem odmówić damie w opałach? Zwłaszcza, że dama zamiast szlachetnie ronić łezki, jak na prawdziwą damę przystało, wydziera się gniewnie (i donośnie), zmuszając Mugena i Jina do wspólnej podróży. Podróży w poszukiwaniu samuraja pachnącego słonecznikami, który zna tajemnice przeszłości Fuu. A to dopiero początek…czekają nas jeszcze gonitwy, pojedynki, wzruszenia i nostalgiczna atmosfera nieco dziwnej Japonii.

Seria jest niesamowicie różnorodna, wątki smutne przeplatane są absurdem, śmiech może kończyć się gorzko, a przez łzy często prześwituje uśmiech. To, co zaczyna się poważnie niekoniecznie tak się kończy. W rezultacie otrzymujemy przecudowną historię z niesamowitymi postaciami. Czego się z resztą spodziewać po Shinichiro Watanabe, twórcy anime \”Cowboy Bebop”, jak nie dobrego kawałka rozrywki? Podobnie jak tam mamy serię praktcznie niezwiązanych ze sobą epizodów, które po kawałeczku odkrywają przed nami oblicza bohaterów. Egoistyczny Mugen, milczący Jin i naiwna Fuu budzą sympatię, a ich potyczki słowne i to, jak twardo udają niechęć do siebie wywołują na twarzy szeroki uśmiech. Przyznaję sie bez bicia, że przy niektórych odcinkach płakałam jak bóbr… zarówno ze wzruszenia jak i ze śmiechu. No bo jak tu nie śmiać się, kiedy pojawia się wielki Holender z wyraźnie promęskimi skłonnościami, który przybył do Japonii, jako że słyszał, że tutaj jest to bardzo naturalne, tak, tak, on nawet obrazki widział, a w teatrze sami panowie przebrani za kobiety! Jak powstrzymać się przed śmiechem kiedy w mieście rozpoczyna się… wojna na graffiti? Dodajmy jeszcze do tego całą masę smaczków współczesnych, jak choćby muzyka hip-hopowa, która zadziwiająco dobrze komponuje się z walecznymi akrobacjami Mugena… nie sposób się oderwać! Co ciekawe, sama nie jestem zwolenniczką tego rodzaju muzyki, jest ona jednak tak umiejętnie wpleciona, że mam ochotę wręcz bić brawo.

Anime Gate zrobiło nam naprawdę śliczny prezent – cztery pudełeczka z całą serią, ślicznutkie jak marzenie. Polski lektor lub podpisy, które są porządnie przetłumaczone (i nawet timing aż tak bardzo się nie rozjeżdża), nie ma w nich byków ortograficznych (czego uświadczyłam na przykład w polskim wydaniu \”Gravitation”) i dość dobrze tłumaczą dowcipy (choć na szczęście w \”Samurai Champloo” humor głównie jest sytuacyjny). Obejrzałam z przyjemnością, tym większą, że akurat miałam ochotę na inteligentną komedię.

Na DVD dodatkowo informacje o serii, bohaterach i wyjaśnienia coniektórych japońskich smaczków, które mogły uciec polskiemu widzowi. Z bonusów niezwiązanych z serią – zapowiedzi innych filmów i anime.

Autor recenzji: Szyszka

Anime do recenzji dostarczyło Anime Gate.